Sposoby na odbudowanie więzi emocjonalnej i seksualnej między partnerami
Związek dwojga ludzi zawsze jest relacją dynamiczną, ewoluującą. Często niezauważenie. W natłoku codziennych spraw przestajemy zwracać uwagę na rzeczy, które na początku związku były ważne. Dzieje się tak w kontaktach emocjonalnych, co przekłada się na jakość współżycia seksualnego. W rezultacie po pewnym czasie oddalamy się od siebie.
Czego zabrakło? Z pewnością wzajemnej komunikacji.
Czy da się to naprawić i w jaki sposób?
Odkochaliśmy się
Bardzo często partnerzy tak właśnie mówią. Jednak nie stało się to z dnia na dzień. O ile zakochanie się od pierwszego wejrzenia jest możliwe, o tyle odkochanie się już nie. Ewolucja większości związków przebiega podobnie. Zaczyna się od „strzału Amora” – fascynacji, połączonej z silnym popędem seksualnym. W tym okresie druga osoba wydaje się być chodzącym ideałem pod każdym względem i wszystkie nasze myśli skupiają się wokół niej, a czas odliczany do kolejnego spotkania, dłuży się w nieskończoność.
Kolejnym etapem jest wspólne zamieszkanie. Na początku jest sielanka, bo mieszkanie pod jednym dachem jest jakby niekończącą się randką, z przerwą na kilka godzin w pracy. Ale zaczynamy zauważać niezakręconą tubkę z pastą do zębów, nieopuszczoną deskę sedesową, bieliznę rozrzuconą na krzesłach, niedomkniętą lodówkę. Najpierw zakręcamy, opuszczamy, składamy, domykamy. Trochę nas to denerwuje, raz upomnimy, raz nie. Ta faza docierania się może być nawet przyjemna, jeżeli potrafimy wiele rzeczy obrócić w żart albo przestać na nie zwracać uwagę. W końcu są to drobiazgi, a wszystkie wątpliwości rozwiewają się z nadejściem nocy.
Seks jest nadal fascynujący, daje mnóstwo radości i odprężenia. Ale z upływem czasu fascynacja i zakochanie zaczyna ustępować miejsca przyzwyczajeniu. Każdy następny dzień jest podobny do mijającego: ranne wstawanie, pośpiech, nerwowe śniadanie. W pracy nawał różnych zadań, potem biegiem do domu, obiad i… zapadamy w fotelu z pilotem. Skaczemy po kanałach, nie bacząc, że partner/partnerka chce obejrzeć odcinek ulubionego serialu lub mecz. Noce już nie są tak upojne, a łóżko zaczyna nam się kojarzyć jedynie ze snem. Zwłaszcza jeżeli z biegiem lat pojawiły się dzieci i codzienne obowiązki przytłoczyły inne, przyjemniejsze strony życia.
Wreszcie któregoś piątku wieczorem, zamiast jak dawniej, zrobić sobie erotyczny maraton poprzedzony dobrą kolacją i kieliszkiem wina, stwierdzamy, że coś się z nami stało. Zaczynamy rozmowę, podczas której dobrze, jeżeli potrafimy wyciągnąć konstruktywne wnioski. Niestety, wzajemne pretensje, wśród których przeważają słowa „ty zawsze” i „ty nigdy”, mogą zniweczyć wszelkie wysiłki. Trzeba więc zacząć inaczej.
Dlaczego tak się stało?
Przyczyn odkochania się jest wiele. Najszybciej obserwuje się zanik pożądania- tym wcześniej, im bardziej związek opiera się na fascynacji seksualnej. Jeżeli partnerzy nie zdążą zbudować w swojej relacji trwalszych wartości, jak przyjaźń, empatia, wzajemne zrozumienie – będzie bardzo trudno, o ile w ogóle możliwe, odbudować to, co pchnęło ich ku sobie na początku. Nawet jeżeli są doskonale dopasowani seksualnie, a każde zbliżenie było niepowtarzalnym przeżyciem.
Problemy z pożyciem intymnym po latach mogą również wynikać ze zmiany charakteru związku. Załóżmy, że partnerka (żona) przez pierwsze lata zajmowała się jedynie domem i wychowywaniem dzieci, a partner (mąż) zarabiał na utrzymanie rodziny. I oto nagle partnerka skonstatowała, że dzieci są na tyle samodzielne, że mogą same sobie odgrzać obiad i zakrzątnąć się koło własnych spraw, a ona wróci do pracy, którą tak lubiła i gdzie była doceniana.
Zaczyna robić tzw. karierę zawodową, zarabia coraz więcej, bywa, że pod tym względem dorównuje partnerowi, a nawet go wyprzedza. Partner, choćby nawet nie miał żadnych powodów, zaczyna czuć się zagrożony, niedowartościowany, „mniej ważny” i coraz bardziej tęskni do czasów, kiedy po powrocie do domu zastawał ład i porządek, a na stole pojawiał się smaczny obiad. Nie dzieli się jednak swoimi przemyśleniami z partnerką, nie chcąc jej urazić i widząc, jaką satysfakcję sprawia jej praca zawodowa. Przekłada się to jednak na wydolność seksualną partnera, której brak coraz częściej daje się zauważyć.
Jeszcze inną przyczyną, wynikającą z osłabienia pożądania i niechęci do podejmowania współżycia, jest zdrada. I to niezależnie, czy zdradził on, czy ona. Bywa, że jednorazowy „skok w bok”, zwłaszcza męski, odświeża jego pożądanie względem stałej partnerki.
Gorzej, jeżeli dojdzie do zaangażowania uczuciowego, co z kolei jest częstsze w przypadku kobiet. Wyobraźmy sobie historię jakich wiele: będąca w długoletnim związku ze swoim partnerem kobieta zastaje go pakującego walizki. Na pytanie, co robi, on odpowiada: Odchodzę, bo moja dziewczyna jest w ciąży. W ten sposób kobieta upewniła się, że przez dłuższy czas była oszukiwana, co od pewnego czasu podejrzewała. Zastanawiały ją damskie włosy na marynarce partnera, zapach „obcych” perfum, częste kilkudniowe delegacje. Teraz wszystko się wyjaśniło. I co dalej?
Zapewne większość zdradzonych kobiet w takiej sytuacji zażądałaby rozstania, a jeżeli wiarołomny partner jest mężem – rozwodu. Ale są i takie, które mimo wszystko kochają swoich partnerów i podejmują walkę. Zdają sobie bowiem sprawę, że były przyczyny, które pchnęły mężczyznę w ramiona innej. Być może stało się tak, bo czegoś mu nie wystarczało w domu. I wcale nie musiał być to brak seksu.
Mężczyzna zazwyczaj bez problemu daje sobie radę z równoległym współżyciem zarówno ze stałą partnerką, jak i z kochanką. Co więcej, obie sytuacje wzajemnie się „napędzają”. Dla własnej wygody taki pan zapewnia kochankę, że „żona go nie rozumie” i że od dawna ze sobą nie sypiają, zaś wobec stałej partnerki jest niekiedy aż do przesady czuły, aby ta niczego się nie domyśliła. Tak czy owak, mleko się wylało i stała partnerka decyduje się walczyć o swojego mężczyznę.
To musi jednak być mądra walka. W opisanej sytuacji można zaryzykować ultimatum: jeżeli stąd wyjdziesz, to już nie wrócisz, zmienię zamki. A jeżeli zostaniesz, możemy płacić twojej dziewczynie alimenty na dziecko i nawet umożliwić mu kontakty z naszymi dziećmi. Musisz podjąć decyzję – albo ona, albo ja.
Trzeciego wyjścia nie ma. Tak można jednak postąpić tylko w sytuacji, kiedy więź pomiędzy partnerami jest na tyle silna, że oboje udźwigną ciężar zobowiązania. A przynajmniej będą się starać, bo nie jest to sytuacja łatwa i wymaga ogromnego wysiłku emocjonalnego z obu stron. Jeżeli to się uda, mężczyzna zapewne już nigdy nie zapragnie przygody poza związkiem, doceniwszy wspaniałomyślność partnerki.
Dlatego tak ważna jest otwartość i szczerość w związku. Jeżeli partnerzy od początku przyjmą zasadę, że mówią sobie bez ogródek, co im się podoba, a co nie, czego oczekują, a czego nie chcą. Jest to podstawa do wypracowania kompromisów. Brak rozmów przez wiele lat trwania związku trudno jest nadrobić w ciągu kilku dni. Warto jednak próbować, jeżeli są szanse przetrwania.
Pielęgnowanie intymności
Sfera seksualna jest wyznacznikiem bliskości partnerów, który przez lata związku ewoluuje pod wpływem szeregu czynników. Jest to też sfera, w której nie ma miejsca na jakiekolwiek oszustwo (jak np. osławione udawanie orgazmu przez kobiety). Należy przyjąć zasadę, że o wszystkim sobie mówimy od razu: tak lubię, tak nie lubię.
Nawet jeżeli do tej pory jedna ze stron poświęcała się dla drugiej wbrew własnym preferencjom, najwyższy czas przełamać wstyd (no bo w końcu kogóż się tu wstydzić?) i o wszystkim powiedzieć partnerowi, skłaniając go do tego samego. Może się okazać, że oboje, choć uważali swój seks za udany, tak naprawdę niewiele o sobie wiedzieli. Taka rozmowa jest początkiem wzajemnej terapii.
Jeżeli partnerka odmawia współżycia, które początkowo z wielką chęcią podejmowała i nawet inicjowała, i wykręca się bliżej nieokreślonymi dolegliwościami („głowa mnie boli”), w rzeczywistości może odczuwać wstyd ze względu na własne ciało. Wiadomo, że po ciążach i porodach jej biust już nie jest i nie będzie jędrny a brzuch płaski. Rolą partnera jest zapewnienie jej, że nie oczekuje od niej figury modelki – ciąże i wiek robią swoje.
Z kolei jeżeli partner doznaje dość częstego w dojrzałym wieku przedwczesnego wytrysku, a usposobienie ma „macho”, partnerka powinna go wesprzeć w decyzji o udaniu się do urologa. Być może zaczęły się problemy z prostatą, które im wcześniej zdiagnozowane, tym łatwiej wyleczyć. Udawanie, że nie chce się seksu ze zmęczenia i brak szczerej rozmowy do niczego nie doprowadzi.
Należy również pamiętać o całodziennych staraniach, aby wieczór był udany. Wzajemne miłe gesty, okazywanie sobie czułości, sms lub telefon w ciągu dnia (ale nie o treści „kup ziemniaki i mleko”!), wymiana zdań na temat „jak minął dzień”, kieliszek dobrego wina do kolacji – wszystko to może mieć wpływ na ciąg dalszy, kiedy już partnerzy położą się w sypialni.
Nigdy nie należy traktować seksu jako metody na pogodzenie się po kłótni. Zbliżenie powinno być zwieńczeniem udanego dnia. Jeżeli zdarzyła się sprzeczka, zdecydowanie lepiej jest spokojnie porozmawiać, przytulić się i zasnąć, a seks odłożyć np. na rano. Będzie z całą pewnością udany i przyniesie silniejsze doznania, które dostarczą pozytywnej energii na cały następny dzień.
Brak rozmów to brak porozumienia. A to już jest podstawą dalszych nieporozumień. Zaczynają denerwować wspomniane na początku drobiazgi, a później już wszystko, nawet „krzywo” położona gazeta na stole.
Odbudowa u podstaw
Ponowne nawiązanie intymnych kontaktów i rewitalizacja związku jest możliwa, jeżeli partnerzy podejmą wobec siebie nawzajem następujące działania:
- Zadawanie pytań. To podstawa, aby dowiedzieć się, co przeżywa i czego oczekuje druga osoba. Nie należy „kręcić filmów” i snuć różnych domysłów, podobnie jak nie należy zakładać, że już wszystko wiemy o partnerze – przecież tyle lat już jesteśmy razem… Zwykłe pytanie, jak minął dzień w pracy, co dobrego przydarzyło się w ciągu dnia, a nawet co się przyśniło, „bo tak nerwowo się kręciłeś w nocy”, to znak, że chcemy wiedzieć, a nie, że już wiemy swoje i tylko czekamy na potwierdzenie.
- Bycie odważnym. Jeżeli któreś z partnerów ma obawy, czy wszystko w związku dzieje się jak należy, czy przypadkiem druga strona nie zamierza odejść, ale boi się powiedzieć o swoich obawach wprost – nie tędy droga. Tłumienie w sobie obaw może doprowadzić do kłótni z byle powodu. A kłótnia nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem. Z kolei wyrażenie swoich obaw wobec partnera wymaga odwagi, bowiem może spowodować trudną sytuację we wzajemnej relacji. Niemniej, szczerość jest konieczna dla oczyszczenia atmosfery. Ważne, aby otworzyć się w duchu spokoju i życzliwości.
- Wzajemne docenianie się. Jest to bardzo ważne, gdyż podbudowuje partnera. Warto zapamiętywać drobne gesty, dowody pamięci i miłe zachowanie ze strony partnera. Pochwalić np. za pyszną kolację, podziękować za kwiaty bez okazji, za poprawienie humoru, itp. Wyrazić wdzięczność, która z pewnością wróci – partner również zacznie doceniać słowa, gesty i uczynki. Niedoceniany partner będzie również ograniczał ekspresję własnego uznania. Każdy człowiek jest łasy na pochwały, w szczególności od osoby najbliższej.
- Wspólne spędzanie czasu. To nie jest tak, że spędzamy ze sobą dużo czasu, bo mieszkamy razem. Większość czasu spędzamy jednak poza domem, a w weekendy nadrabiamy zaległości rodzinne. Tymczasem partnerom potrzebny jest czas spędzony ze sobą, bez osób z zewnątrz, i należy o ten czas zadbać. Warto policzyć, ile takiego czasu spędzamy w ciągu tygodnia. Ile mieliśmy go tylko dla siebie, kiedy dzieci poszły spać, a wszystkie domowe obowiązki już wykonaliśmy. Jeżeli obliczenia wykażą, że jest tego czasu mniej niż dwie godziny w tygodniu – koniecznie trzeba nad tym popracować. Powinno tych godzin być minimum pięć, nie licząc oczywiście sobót, niedziel i świąt. I podczas tych godzin rozmawiamy o wszystkim, co dotyczy tylko nas dwojga.
Oczywiście są to działania, które partnerzy podejmują sami w ramach samodzielnej próby odbudowy związku. Jeżeli kryzys jest głębszy, być może trzeba będzie skorzystać z profesjonalnej pomocy. Jest to mimo wszystko dość krępujące, dlatego zawsze warto próbować. Silne podstawy emocjonalne wypracowane wspólnie przez wiele lat są tu decydujące, nawet bardziej niż materialne.
Nawet cię trochę lubię…
Wiadomo, że związek dwojga ludzi zaczyna się od pożądania. Ale jeżeli do pieca nie będzie dokładany opał, szybko zgaśnie i ostygnie. Tak samo jest z namiętnością. Jeżeli ma wytrwać wiele lat, konieczne jest jej podsycanie. Nie wolno popadać w rutynę, bo namiętność szybko przerodzi się w „pańszczyznę”, od której już niczego nie będziemy oczekiwać. Dlatego oprócz kochania się trzeba się lubić, jak człowiek z człowiekiem, abstrahując od relacji damsko-męskiej.
Rzeczą naturalną jest, że pożądanie po wielu latach związku jest już nieco inne, niż na początku. Można jednak sprawić, że więź erotyczna będzie przeżywać renesans. Istotne jest przy tym, czy partnerzy związani są mocnym, trwałym uczuciem i czy obydwoje chcą odbudować dobrą relację seksualną.
Wzajemne lubienie się można wzmocnić – właśnie wspólnym spędzaniem czasu, wspólnymi zainteresowaniami. Jeżeli partnerzy dojdą do wniosku, że wciąż bardzo się lubią jako ludzie, mają dużą szansę odbudować przygaszoną nieco namiętność. I znów powracamy do rozmów i otwartego mówienia partnerowi o wszystkim, co nas cieszy, ale i o tym, co nas boli i denerwuje. Trzeba się przyjaźnić, a wtedy podsycanie namiętności będzie łatwiejsze i… przyjemniejsze.